Ludzie nie muszą uważać, bo nawet jak jesteś świadkiem uszkodzenia swojego auta to na policji najprawdopodobniej nic nie wskórasz
Policja wzywa, mówisz ta osoba uszkodziła auto, policja pyta drugą osobę, osoba się nie przyznaje i sprawa zamknięta
Ostatnio przerobiłem na sobie ten temat. Jeśli nie ma się świadków, a większość niestety nie ma ochoty udawać się na policję, tracić czasu, zeznawać, to niewiele się wskóra. Można oczywiście iść do sądu, ale... nauczony swoimi doświadczeniami z sądami, miałem sprawę spadkową przez 7 lat, zastępstwo procesowe 2800 zł plus 700 zł za każdą rozprawę plus po kilkaset zł za różne pisma, nie planuję się pchać do sądu, bo prawdopodobnie wyszłoby więcej niż uszkodzony zderzak
Dlatego ten tryb parkingowy tak mnie interesuje mocno, cichy świadek
. Przez rok jeżdżąc po Warszawie nieznani mi sprawcy uszkodzili mi auto 4 razy pod domem i pod pracą. Samochód właśnie jest u lakiernika, cały prawy bok był zjechany. Zderzak sobie podarowałem, oberwał 3 razy w ciągu roku, liczę, że ktoś podjedzie za blisko na światłach i zrobię sobie go z jego OC
W zeszłym roku gość mi wjechał w tyłek aż jego auto wjechało pod moje, wtedy niestety nie miałem kamery, na szczęście gość od razu się przyznał , ale nie każdy jest taki miły.